Przemyślenia dotyczące edukacji zdalnej.
Temat pracy i wiele pytań do niego zadanych rodzi jeszcze więcej
refleksji jak na nie odpowiedzieć i jakie objąć stanowisko w całym tym obecnym
chaosie, w którym przyszło nam funkcjonować. Chaos nie tylko tutaj odnosi się do
nieładu organizacyjnego edukacji, która wręcz musiała przeżyć ogromną
rewolucję, żeby w jakiś sposób nadal funkcjonować, ale również do przyzwyczajeń
i zachowań ludzkich, które były utartymi schematami, pewnego rodzaju rutyną.
Nowa rzeczywistość do której zostaliśmy obligatoryjnie powołani stwarza wiele
możliwości. Trzeba na nią patrzeć nie tylko przez pryzmat strat, w „normalnym” funkcjonowaniu, ale
również jako na rozwój i otwarcie dotychczas rzadko przecieranych szlaków.
Niestandardowe warunki posuwają nas do wykorzystywania niestandardowych
rozwiązań. Idąc tym tropem, zawieszenie stacjonarnej dydaktyki zmusiło nas do
wykorzystania możliwości niestacjonarnych, czyli zdalnych, sieciowych metod
pozyskiwania wiedzy. Ważne by o tym wspomnieć, że pomimo zmiany nawyków i
metod, to cel przyświeca nadal ten sam. Chęć rozwoju i pozyskiwania wiedzy jest
niepowstrzymana, dlatego też zmuszeni jesteśmy do dostosowania się do obecnych
realiów.
Od razu nasuwa się to pytanie, ale jak to zrobić?
Jak to się ma do interpersonalnych relacji, nie tylko na podłożu student –
wykładowca, ale również student – student jak i wykładowca – wykładowca?
Nie chce mi się wierzyć, że
ograniczenie czynnika bezpośredniej ludzkiej interakcji między sobą (na żywo)
zmienia sytuacje tylko na gorszą. Odnoszę wrażenie, że ciążąca nad nami
wszystkimi, nie zależnie od tytułu, sytuacja pandemii jednoczy jednak trochę
ludzi. Mówiąc to, mam w głowie wspomnienia dawne, ale również z minionego
tygodnia, gdzie widzimy, my studenci, swoich profesorów w innej odsłonie. W
swoich pieleszach, w swoim zaciszu, ze swoimi zwierzętami. Automatycznie
następuję osłabienie czynnika poziomującego, bariery pozorów, która na co dzień
była obecna. Uczniowskie podejście z wcześniejszych etapów edukacji, że
„nauczyciel to nie człowiek”, w ogóle traci tutaj swoje znaczenie i nie jest
adekwatne w żadnym stopniu.
Jak więc wygląda proces uczenia się, nauki,
komunikacji na różnym poziomie?
Z samych załączonych linków na platformie można wywnioskować, tylko
jedno. Możliwości są i to wielkie, a jak wiemy, otchłań Internetu skrywa ich
jeszcze więcej. Ogrom informacji, kursów, dzieł, platform, repozytoriów,
zbiorów danych, możliwości studiowania Online dosłownie zalewa nas. Tylko od
nas zależy, czy damy się utopić w jego falach, czy wręcz przeciwnie popłynąć z
nurtem. Z własnego doświadczenia wiem i znam wiele programów pozwalających
przenieść nauczanie do sieci. Mógłbym tu wymieniać, wszystkie platformy
streamingowe typu: Twitch; serwisy wirtualnych klas bądź komunikatorów
głosowych np.: Google classroom, kampusCOME, Webinarium, Discord, Teamspeak, Moodle,
ClassDojo. Jednakże
bez sensu się rozwodzić nad ich ilością, a przejść do ich jakości i
wykorzystania w praktyce. Jak można się spodziewać komunikacja na poziomie
studentów, jest nieustannie na dobrym poziomie niezachwiana. Niemoc komunikacji
w rzeczywistości, nasiliła tylko, bądź można połasić się o sformułowanie „przeniosła,
się” na wirtualne kanały. Środki które dotychczas były tylko wykorzystywane w
celach rekreacyjnych (mam na myśli komunikatory głosowe) obecnie służą jako
idealne narzędzie wykorzystywane do konsultacji zadań, czy treści projektów. Na
poziomie zaś student – wykładowca odnoszę wrażenie, że wykładowcy stali się
bardziej dla nas „dostępni”. Obie strony zdają sobie sprawę, że obecnie jest to
jedyny kanał informacji między nami i prosperuje on znacznie sprawniej niż
normalnie to miało miejsce. Materiały do nauki, do rozwijania swoich
zainteresowań i dla czystej przyjemności posiadania wiedzy stały się teraz
bardziej dostępne. Otworzenie wielkich zasobów bibliotek zagranicznych,
spektakularnych kolekcji zbiorów dotychczas mniej dostępnych, tylko pomaga w
procesie kształcenia się, ponieważ nie występuję już bariera geograficzna.
Treści nie są już powiązane z miejscem, gdyż możemy mieć do nich dostęp z
poziomu swojego komputera, w swoim pokoju.
Na koniec chciałbym tylko dodać kilka moich przemyśleń, dotyczących
niekorzystnych aspektów z którymi musimy się zmierzyć. Poczynając od
najbardziej przyziemnych, warto pomyśleć o ujednoliceniu narzędzi z których my
– jako studenci, oraz Państwo jako – wykładowcy musimy wspólnie korzystać.
Wiem, że dowolność w wyborze środków jest czymś wspaniałym, jednakże rozbijanie
się na prace za pośrednictwem wielu platform nie jest niczym korzystnym.
Człowiek z natury jest leniwy, więc myśląc tym tropem, warto by było mieć
wszystko w jednym miejscu, nawet tylko dla czystej spójności.
Kolejnym aspektem już bardziej ogólnym jest prostota i wiarygodność
informacji jaką się dostaje. W szumie medialnym łatwo zwariować. Rzetelne
treści stają się jedynie ułamkiem wszystkich które do nas dochodzą. Cennym
czynnikiem jest prawda i spokój o który obecnie tak trudno. Zabiega się, żeby
nie panikować, jednakże nie wszyscy są z jednakowej gliny ulepieni i każdy na
swój idiosynkratyczny sposób inaczej odbiera to co się wokół niego dzieje.
Elementem który można by było tu ulepszyć jest podjęcie działań mających
przeciwdziałanie dezinformacji jak i również szerzenia prawdy w społeczeństwie
akademickim przez odpowiednie autorytety.
Ostatnim elementem o którym krótko wspomnę jest ogólny postęp,
modernizacja i podjęcie nowych inicjatyw dla młodych, którzy zostali chcąc nie
chcąc zamknięci w domach. Super jest odpowiedź Ministerstwa Cyfryzacji w ramach
akcji „Grarantanna”, kursy Politechniki pozwalające zdobyć punkty ECTS i
jednocześnie nauczyć się czegoś nowego (w tym wypadku programowania) jednakże
to tylko kropla w morzu potrzeb.
Mam szczerą nadzieję, że postęp w skali edukacji zdalnej nie zostanie
zagrzebany, gdy wszystko wróci do swojej normy. Co do czasu kiedy to nastąpi
pozostaje mi tylko wierzyć, że będzie to rychlej niż cały świat zakłada.
Mateusz Kozłowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz