Zawieszenie
dydaktyki stacjonarnej nie musi oznaczać, że prowadzenie zajęć naukowych będzie
mniej efektywne niż zazwyczaj. Gdy myślimy o komunikacji naukowej rzadko nasuwa
nam się na myśl nauka przez Internet. Wyrażenie to kojarzy nam się zazwyczaj z bezpośrednią
rozmową, prywatną czy też publiczną, na tematy związane z przekazywaniem
wiedzy. Uważam, że o komunikacji naukowej również powinno się myśleć w
kategorii rozmowy/kursu internetowego, a najlepszym przykładem na to jest
zaistniała obecnie sytuacja epidemiologiczna. Gdyby nie Internet, jakikolwiek
rodzaj przekazywania wiedzy musiałby zostać zawieszony, a semestr akademicki
wydłużony.
Myślę,
że obecna sytuacja pozwoli nam nie tylko docenić, jak wielkim dobrem jest Internet
i jak wiele możliwości nam daje, ale również zmieni znacząco punkt widzenia na
pracę zdalną. Mam głęboką nadzieję, że jedną z wielu lekcji jakie wyciągniemy
gdy obecna sytuacja się skończy, będzie zrozumienie, że praca zdalna może być
równie efektywna jak stacjonarna. Uważam nawet, że niektóre zajęcia właśnie w
formie zdalnej, bardziej zachęciły mnie do rozszerzania mojej wiedzy, zmuszając
do samodzielnej pracy i wyszukiwania informacji. Z drugiej jednak strony wiem,
że efektywność tego typu zajęć zależy w dużej mierze od ich tematu i formy.
Niektóre z nich wymagają otwartej konwersacji na forum i pod tym względem
uważam zajęcia stacjonarne za niezastąpione.
Jeśli
chodzi o relację wykładowca-student myślę, że w formie zdalnej jest ona
niestety nieco zaburzona. Wykładowca zazwyczaj nie widzi reakcji słuchaczy,
przez co prowadzenie tego typu zajęć musi być mniej przyjemne.
Myślę,
że nie ma zbyt wielu negatywnych aspektów e-learningu. Gdybym jednak miała
wymienić kilka z nich, na pewno sporą trudnością może okazać się obsługiwanie
narzędzi technologicznych, gdyż wielu ludzi (w Polsce i nie tylko) jest nadal
wykluczonych cyfrowo. Kolejnym negatywnym aspektem zajęć zdalnych jest fakt, iż
efektywność pracy w bardzo dużym stopniu zależy od nas samych. Jako, że nikt
nie kontroluje tego co w danym momencie robimy, dużo łatwiej jest się
rozproszyć i zająć sprawami niezwiązanymi z nauką. Aby przeciwdziałać tego typu
zjawiskom myślę, że po pierwsze należy zmiejszać przepaść technologiczą między
pokoleniami poprzez kursy internetowe, a także poprzez uświadamianie
społeczeństwu jak ogromnym dobrem jest Internet i jak wiele możliwości nam
oferuje. Jeśli chodzi o brak skupienia podczas zajęć, wykładowcy mogliby
wymagać włączania kamery, co na pewno zdyscyplinowałoby słuchaczy.
Uważam,
że narzędzi do prowadzenia komunikacji naukowej jest bardzo wiele. Jako
najczęściej wykorzystywane wymieniłabym: Skype, ClickMeeting, GoogleHangouts,
GoogleMeets, Webinar, COME czy Facetime. W ostatnim czasie miałam przyjemność
korzystania z wszystkich wymienionych i uważam, że świetnie sprawdzają się w
roli komunikatorów naukowych (przeprowadzenie kartkówki przez Gmaila również
okazało się możliwe).
Jak
wynika z powyższych rozważań, uważam, że komunikacja naukowa jest jak
najbardziej możliwa również w nowoczesnej, zdalnej formie. Wierzę, że
efektywność pracy stacjonarnej i zdalnej jest na bardzo podobnym poziomie, a
„zdalna komunikacja naukowa” zmniejsza dystans między uczniem a nauczycielem.
Magda Żukowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz